W czasie
deszczu psiaki się nudzą, to ogólnie znana rzecz… Za oknem pogoda taka, że wyjść
niełatwo, a spacery z psami zdarza się ograniczać do minimum. Tymczasem ich
potrzeby wcale nie maleją i czworonogi mogą dotkliwie odczuwać brak ruchu oraz
zajęć. Tu z pomocą przychodzą Wyszczekani, przedstawiając znakomity pomysł na zabawę,
która zaangażuje Waszego psa, zmęczy go i przyczyni się do tworzenia więzi
między wami bez wychodzenia z domu (zaznaczamy jednak: ANI SIĘ WAŻCIE CAŁKOWICIE
ZE SPACERÓW REZYGNOWAĆ).
Nasza
propozycja jest bodaj najlepszą zabawą, jaką można wymyślić. Jest tak, ponieważ:
- nadaje się dla każdego psa w każdym wieku, także dla takich, które z racji chorób (np. dysplazji stawów biodrowych) nie mogą być tak aktywne jak ich zdrowi koledzy,
- nie wydacie na nią ani złotówki, bo aby psa wymęczyć wystarczy używana skarpeta albo dziurawa, znoszona rękawiczka,
- jest to zabawa, która może zmienić się w bardziej profesjonalną pracę, bardzo użyteczną dla każdego, komu zdarza się zgubić czasem coś cennego,
- jest to zabawa wykorzystująca naturalny zmysł psa czyli węch, więc podejmuje ją chętnie i z zaangażowaniem, a do nas należy ukierunkowanie go i nadzorowanie.
Ok, to cóż
to za cudowny sposób? Zabawy węchowe.
Psi nos
może mieć do 220 milionów receptorów węchwowych(człowiek 5 milionów) i jest doprawdy magicznym
narzędziem. Jeśli gotujecie rosół, czujecie… rosół. Pies czuje cały wachlarz
zapachów: woda, kura, pieprz, marchewka, lubczyk… Nie wykorzystanie tego
cudownego urządzenia byłoby upiornym marnotrawstwem.
Możemy
bawić się na dwa sposoby. Pierwszy to chowanie smakołyków w różnych zakamarkach
pokoju i pozwolenie psu na znalezienie ich po uprzednim, ewentualnym pokazaniu
o co chodzi. Jest to sposób „dla leniwych” ;) Nie wymaga od przewodnika zbyt
wielkiego wysiłku, pies sam się nagradza za znalezienie przysmaku, bo sam go
podejmuje. Nie ma tu miejsca na współpracę i szczerze mówiąc pies niewiele się
uczy, jedynie się męczy. Dlatego, my bardziej polecamy drugi sposób, który może być
pierwszym krokiem na drodze bardziej zaawansowanych prac węchowych.
Druga
metoda, to szukanie przedmiotów przesiąkniętych naszym zapachem np. używanej skarpetki czy noszonych rękawiczek. Pies nie wie na wstępnym
etapie, że nasz przedmiot równa się dostaniu czegoś ważnego. Jest po prostu jednym
z milionów zapachów środowiska. Dlatego musimy ukierunkować uwagę psiaka na zapach
naszego przedmiotu za pomocą smakołyków. Pies znając nasz zapach znajdzie każdą
pozostawioną przez nas rzecz, jeśli tylko mu każemy. Nie musimy chyba pisać,
jak bardzo przydatna jest to umiejętność.
Zabawa polega na chowaniu przedmiotu i pozwoleniu psu na jego znalezienie,
które nagradzamy. Ważne, żeby każde szukanie zakończyło się sukcesem. Jeśli psiak
nie może znaleźć przedmiotu i widać jego frustrację, nie starajcie się mu podpowiadać
wskazując miejsce ukrycia. Lepiej mieć zapasową skarpetę w swojej kieszeni,
którą niepostrzeżenie rzucimy w łatwo dostępne miejsce, aby pies mógł ją
odnaleźć.
Chowamy przedmiot. Na początek wybierajcie łatwe do znalezienia miejsca. |
Dla Banshee znalezienie skarpety wciśniętej między szafkę a kartony nie jest trudnym zadaniem, ale dla początkujących psiaków może nim być. |
Banshee precyzyjnie zlokalizowała szukany przedmiot. |
Aby uniknąć pogryzienia naszej zguby, uczymy psa konkretnego zachowania, którym zasygnalizuje nam znalezienie przedmiotu. Dla Banshee jest to "waruj". |
Znalezienie przedmiotu jest przepustką do nagrody. Początkowo niech będzie to smakołyk, później może być zabawa w przeciąganie szarpaka. |
To co?
Poszukajcie skarpet i do dzieła! A jak zrobi się ciepło, pozwólcie psom szukać przedmiotów rzuconych w trawę podczas spaceru albo pozorantów po polach i lasach (choć zimowe
szukanie terenowe – jeśli nie straszny Wam mróz - również jest przednią zabawą).
Ps. Tropienie i bardziej
zaawansowane zabawy węchowe z psem możecie też szlifować pod okiem
Wyszczekanych w ramach zajęć indywidualnych. Zapraszamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz