Szukaj na tym blogu

29 lipca 2013

O Royal Canin i niedźwiedziu słów kilka.



Źródło: www.weterynaria-torun.pl


Powiemy szczerze: nie przepadamy za firmą Royal Canin. Nie przepadamy z racji kiepskiej kamy, która jest oferowana jako pokarm o fantastycznych właściwościach, zbilansowany a nawet dedykowany dla konkretnych grup psów. Dodatkowo wbił się do wszystkich gabinetów weterynaryjnych, czym zwiększył swoją wiarygodność wyśmienitej karmy – ba, nawet karmy weterynaryjnej. Jako marka ogromnej korporacji: MARS, Royal może sobie pozwolić na kształtowanie wizerunku w dowolnym kierunku. Ma na to pieniądze. Wkurza nas, że komunikowana jakość karmy Royala jest wydumana, ale z drugiej strony trudno mieć o to pretensję. Każda sroczka swój ogonek chwali, a karma choć wcale nie jest super i hiper, to jednak jest lepsza niż np. pedigree. Mars miał pieniądze i pomysł, który zrealizował z dużą precyzją. Marketing się rozhuśtał, Royal nie poprzestał na gabinetach weterynaryjnych, ale wyszedł do ludzi. Dzisiaj ciężko znaleźć psie zawody, czy wystawy, na których Royal Canin nie byłby widoczny. Sponsoring działał pięknie i prężnie… aż tu nagle GRUCH!

W weekend Gazeta Wyborcza opublikowała tekst oraz nagranie zarejestrowane podczas imprezy sponsorowanej przez Royal Canin:

http://wyborcza.pl/1,75477,14346530,Wpadka_producenta_znanej_karmy__sponsorowal_impreze_.html.

Rzecz działa się na Ukrainie a na nagraniu widać młodego niedźwiedzia na łańcuchu, który jest szczuty przez psy… Niedźwiedź jest na uwięzi, psy biegają wkoło niego, szczypią, podgryzają, ujadają, straszą. W Internecie zawrzało, bo firma, która jasno i dobitnie komunikuje swoją troskę o zwierzęta, ich prawa oraz dobrostan, sponsoruje na Ukrainie tzw. próbę pracy, która jest oburzająca, głupia i niehumanitarna. "Pokaz" z niedźwiedziem odbył się w kwietniu. W maju austriacka organizacja Vier Pfoten zgłosiła sprawę do centrali koncernu w Wielkiej Brytanii, ale została zignorowana. Dopiero, gdy w tym tygodniu opublikowała nagranie, a w Internecie zawrzało, Royal odpowiedział: pokajał się i obiecał nie tylko wyjaśnienie sprawy ale również zadośćuczynienie: „podjął działania wspierające niedźwiedzie i psy biorące udział w próbach pracy na Ukrainie” (cyt. OŚWIADCZENIE ROYAL CANIN W SPRAWIE SYTUACJI NA UKRAINIE, http://www.royal-canin.pl/aktualnosci/oswiadczenie-royal-canin-w-sprawie-sytuacji-na-ukrainie). Zielonego pojęcia nie mamy, co konkretnie to oznacza, ale może coś dobrego z tego wyniknie?

A teraz refleksja nad odpowiedzialnością, bo choć sytuacja wydarzyła się na Ukrainie, cięgi zebrał również polski oddział firmy w Niepołomicach, który (ktoś mógłby powiedzieć) w zasadzie jest bogu ducha winien. Ha! Guzik prawda, bo transnarodowa firma, to transnarodowa odpowiedzialność i choć oddział polski nie miał prawdopodobnie nic wspólnego, dzieli odpowiedzialność całego koncernu i musi stawić czoło wzbierającej w Internecie fali gniewu. Choć nie jest nam polskiego oddziału żal, to trzeba przyznać, że zrobił więcej niż oddział ukraiński, który do chwili obecnej (29.07.2013, 10:08) nie podjął tematu ani na facebooku, ani nie wydał najmniejszego oświadczenia.
Szczerze mówiąc, daleko nam do postawy hejterów, którzy jadą po polskim oddziale. Royal już zareagował, z pewnością zapłaci też cenę za błędy i głupotę oddziału ukraińskiego, bo odpływ od marki będzie prawdopodobnie znaczny. Oczywiście molocha Marsa, to zupełnie nie ruszy, ale taki już ten świat jest i nie ma się co szarpać. Właściwie pozostaje mieć nadzieję, że nasz głos i oburzenie wpłynie na postawę Ukraińców, choć mając w pamięci rzezie psów przed mistrzostwami, nasze nadzieje płonne. 

I na koniec, pointa. Ogromne pieniądze, które pompują koncerny kształtują nasz świat. Royal sponsoruje, funduje nagrody, więc w ten sposób promuje również i psie sporty, którymi interesuje się coraz więcej ludzi, co generalnie wychodzi na plus. Inna sprawa, że Royal robi to po to, aby zwiększyć sprzedaż swojej słabej karmy i zarobić kasę.   

Najpiękniej i najtrafniej taką sytuację opisał Andrzej Sapkowski. Pisał wtedy o istocie postępu, ale do naszego przypadku pasuje to idealnie: „Postęp (...) jest jak stado świń. I tak należy na ów postęp patrzeć, tak go należy oceniać. Jak stado świń łażących po gumnie i obejściu. Z faktu istnienia tego stada wypływają rozliczne korzyści. Jest golonka. Jest kiełbasa, jest słonina, są nóżki w galarecie. Słowem, są korzyści! Nie ma co tedy nosem kręcić, że wszędzie nasrane” (A. Sapkowski, Pani Jeziora).

2 komentarze:

  1. Ciesze sie, ze i Wy poruszyliscie temat "royalowej bajki". Niewiarygodne jak czesto spotyka sie ludzi, ktorzy uparcie twierdza, ze RC to idealnie zbilansowana dieta, naturalne skladniki i inne "cuda wianki" przewyzszajace wszystkie inne karmy. I choc niestosowne byloby mowic, ze RC nadaje sie tylko na jesien pod kartofle, to z pewnoscia nie nalezy do karm z najwyzszej polki jakosciowej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także bardzo się cieszę, że został tutaj poruszony ten temat. Mam nadzieję, że da to do myślenia wielu ludziom.

    OdpowiedzUsuń